JAK PRZED LATAMI NA DALEKIEJ UKRAINIE WRZESIEŃ 1939 WSPOMINANO
JAK PRZED LATAMI NA DALEKIEJ UKRAINIE WRZESIEŃ 1939 WSPOMINANO
...Po milicyjnej konfrontacji „Pabieda” szybko jechała po utwardzonej drodze, a gdy wojenne opowiadania kierowcy przerwały grzmoty zbliżającej się burzy samochód „leciał” już całą mocą silnika. Na pytanie taty co się dzieje ,że tak „prujemy” kierowca wyjaśnił, że „gdy spadnie deszcz nikt stąd już nie wyjedzie. Czarnoziem – rozumie pan ? Stwierdził. Oczywiście nikt z nas nie rozumiał. Jednak udało się i przed burzą dojechaliśmy do kołchozowej wioski nazywała się Kalinówka. Niebawem po ulewie, która jednak nadeszła przyszło nam poznać walory ukraińskiego czarnoziemu. Ta czarna jak smoła gliniasta ziemia w mig oblepiała buty, czyniąc chodzenie niemal niemożliwym, nie mówiąc już o jeździe jakimkolwiek środkiem. Rower nawet nie ruszył z miejsca. W Kalinówce mieszkało wujostwo Mikołaj Zoruj z żoną Eugenią siostrą mojej babci . Mikołaj Zoruk w kołchozie był agronomem. Miał do dyspozycji bryczkę i niemal codziennie objeżdżał bezkresne włości kołchozu. A włości były rzeczywiście bezkresne, wszędzie rosły słoneczniki wystarczyło przyłożyć lornetkę do oczu i aż po horyzont widziało się słoneczniki i tylko słoneczniki. Pola te nawadniane były specjalnym systemem kanałów który rozgałęział się niczym krwiobieg. Co jakiś czas otwierały się śluzy które wodę z kanału głównego przekazywały do mniejszych te do jeszcze mniejszych itd. Aż woda wylewała się na pola. W czasie naszego pobytu upał był straszny ok. 40 stopni w cieniu. Nic więc dziwnego, że często korzystaliśmy z tych kanałów dla kąpieli. Wujostwo mieszkało w domu w którym jak na standard owych czasów było wszystko ( lodówka, pralka ,telewizor itp. ). Na ścianach były liczne obrazy z polskimi motywami. Przedstawiały one m.in. polskich żołnierzy, koszary w Brześciu itd. Wujek jednak był wszechstronnie uzdolniony malował , pisał wiersze, miał też zdolności w naukach ścisłych. Wioska musiała być solidarna bo nikt naszego pobytu nie wydał. Wręcz przeciwnie zorganizowano nawet wielkie plenerowe przyjęcie. Któregoś wieczoru wujek Zoruk wyciągnął stare zeszyty i zaczął wspominać. Mówił o Kolechowicach, wojsku, wojnie. Od czasu do czasu ubarwiał tę opowieść wierszami które kiedyś przed laty ułożył i w języku polskim zapisał . Zeszyty z których je czytał ozdobione był licznymi rysunkami z których jak zapamiętałem gro przedstawiało polskie sceny wojskowe Padały strofy o stronach rodzinnych, Polsce, wojsku, Polskim Wojsku. Tak opowieść doszła do października 1939 r. Poczułem, że opowiada ważny moment swego życia. Mówił o walkach pod Kockiem i kapitulacji. Wspominał ostatnią zbiórkę którą gdy umilkły działa zarządzono. Zobaczyłem w wyobraźni jak wujek stoi w szeregu w polskim mundurze a dowódca jego czyta: "Żołnierze! Z dalekiego Polesia...Warszawa padła nim doszliśmy...wiem, że staniecie gdy będzie potrzeba. Jeszcze Polska nie zginęła i nie zginie. Franciszek Kleeberg generał brygady". I zapłakał wujek, zapłakała mama i inni też płakali .A za oknem było ciemno. Gdzieś w tych okolicach błądził onegdaj Zagłoba i jak wicher przelatywał Bohun. Lecz ja patrzyłem na wujka pełen podziwu, za to, że zapamiętał "Ostatni rozkaz".Zorukowie mieli dwie córki Tatianę i Marię , która wyszła za Hucuła Iwana Didaka, ich syn Władymir mieszka w Portugalii a córka Irena poślubiła Łemka Władymira Baczyńskiego . Druga córka Zoruków Maria poślubiła Władmira Zawiruchę urodziły się im dwie córki Alona i Olga. Syn Olgi Igor Zawirucha po ukończeniu studiów został powołany do wojska, służył w czasie gdy wybuchła wojna z Rosją nie odszedł już do cywila. Jako żołnierz ukraińskiej piechoty morskiej zaginął ( najprawdopodobniej poległ ) podczas nieudanego szturmu na pozycje rosyjskie pod Mariupolem. Walczył podobnie jak pradziadek w bitwie która już przeszła do historii.
Andrzej Szutowicz
Zdj.1Mikołaj Zoruk w okresie gdy wspominał
Zdj.2. dom Zoruków w Kalinówce
Zdj.3.ciotki i wujkowie na Ukrainie. Od góry trzeci z lewej Mikołaj Zoruk